ďťż

Pamiętnik-M

Wczorajszy dzień okazał się bardzo pechowy dla mojego taty, który ok. godz. 19 miał bliskie spotkanie ze skuterem. Sytuacja wyglądała mniej więcej tak: długa prosta, pobocze i stacja benzynowa po lewej stronie. 406 zbliża się do skutera, który zaczyna zjeżdżać do osi jezdni (tata twierdzi, że nie włączył kierunkowskazu - tak jakby sobie przypomniał, że ma zatankować i nagle zaczął zjeżdżać). Kierowca skutera z kolei twierdził, że miał włączony kierunek i że mój tata go wyprzedzał (podwójna ciągła). Każdy ma swoją wersję więc na chwilę obecną winnego brak (w trakcie ustalania).

Tacie nic się nie stało (fizycznie ok, psychicznie trochę gorzej - wiadomo, szok i lekkie załamanie), z kierowcą skutera (notabene gość miał ok. 60-70 lat) trochę gorzej... Helikopterem został przetransportowany do szpitala. Wiem tylko tyle, że żyje. Nic więcej. Po wypadku był podobno przytomny ale miał jakieś problemy z oddychaniem..

Chciałem zapytać osoby, które mają już podobne nieprzyjemne doświadczenia za sobą... Co dalej? Chodzi mi o naprawę samochodu, pokrycie kosztów, całą procedurę. Wiadomo, jeśli biegły uzna, że winny jest tata to naprawa z własnej kieszeni. A w przypadku gdy winnym będzie kierowca skutera? Wiem, że idzie wtedy z OC sprawcy ale jak to dokładnie wygląda? Można chyba wybierać formę naprawy - gotówka albo bezgotówkowa? Pierwszy raz (mam nadzieję, że ostatni) jesteśmy w takiej sytuacji więc nie wiem za bardzo jak postępować... Wstępnie szkody wyceniono na 3-4 tyś. zł. a jutro ma przyjechać jakiś 'ekspert' z PZU.

Szczęście w nieszczęściu, że wszyscy żyją ale te skutery to bym wyciął w pień Dzisiaj jechałem tą samą drogą, pełno tego jeździ... najlepsze są dzieciaki, które chyba nie mają nawet pojęcia, że istnieje coś takiego jak kodeks. Ale to już osobny temat...







Aha, zapomniałem. Po pierwsze: czy można wyprzedzać skuter jadący poboczem? Bo w tym miejscu był zakaz wyprzedzania. I sprawa druga - kwestia świadków. Chwilę po wypadku przyjechał syn poszkodowanego (mieszkają w pobliżu) oraz jakichś dwóch gówniarzy (też na skuterach) i jeden z nich zeznał jako świadek na korzyść oczywiście kierowcy skutera. Jak ja przyjechałem to już wszyscy byli... ale zastanawia mnie jak takie zeznania świadka są traktowane? W ogóle jak mógł widzieć zdarzenie skoro przyjechał po fakcie To raz, a dwa - przecież to znajomy więc jego wiarygodność jest raczej wątpliwa... Tylko czy ktoś to bierze pod uwagę?
Na początek to przykro na to patrzec ale stało sie, na szczescie wszyscy zyja. Tylko dziwi mnie rozwalona prawa strona puga, wyglada własnie jakby Twój tato wyprzedzał, albo skuter dostał jak juz sie zdecydował na manewr skretu w lewo z pobocza. Zreszta policja po sladach powinna dojsc. Do momentu kiedy sprawa nie znajdzie sadowego zostrzygniecia sprawy niestety nie ma co liczyc na odszkodowanie. Ale zeby to nie było łatwe to gosc na skuterze został przetransportowany do szpitala,a to juz nie zdarzenie drogowe a wypadek i jest to juz jakos inaczej rozstrzygane, nie wiem dokładnie jak. Moge Ci jedynie przytoczyc przykład który dosc niedawno miał mój kuzyn, po krótce: Jechał sobie czoperkiem i spod pozadkowanej wyjechał mu dziadek, kuzyn przefrunal nad maska, na szczescie skonczylo sie na stłuczeniach. Sprawa poszła do sadu bo gosc twierdzil ze kuzyn wyprzedzal auto na podwojnej. generalnie swiadkowie byli ale gosc nie chcial sie przyznac do bledu. Sprawa sie odbyla przesłuchano świadków i wyszło ze gosc kłamie, a nadosc tego mieli mu wrabac mandat jak pamietam chyba 500zł i iles tam punktów, a dostał 200zł 0pkt i pokrycie kosztów sprawy poszło z panstwowych. Koncowym świństwem było po wyjsciu z sali dziadek do kuzyna: ja i tak twierdze ze pan na podwójnej wyprzedzales. Ledwo sie kuzyn powstrzymał przed zniszczeniem dziadka na korytarzu sadu. Długo nie minelo jak podobny przypadek mial 2 miesiace temu tez mu gosc wyjechał, kuzyn polozyl sie na asfalcie, ale tutaj gosc od razu sie przyznal. Takze swiadkowie to najwazniejsza rzecz. Ale to tak jest z tymi dziadami, za wojny spieprzyli grabarzowi spod łopaty to teraz igraja z zyciem...
Mateusz zyjemy w panstwie gdzie prawo jest dla tych co maja je w d... A na Twoje pytania zobacz ta farse: http://www.trojmiasto.pl/...p?id_news=34297 to jest paranoja. A jesli tato był naprawde niewinny pozostanie mu chyba powolanie biegłych do tego zdarzenia.....
Prawa strona dostała bo tata odruchowo odbił w lewo - całe szczęście, że z przeciwka nic nie jechał bo inaczej uderzyłby gościa centralnie przodem. Zdarzenie oczywiście zakwalifikowane jako wypadek. W ogóle było tam pełno policji (chyba pięć radiowozów), straż i ten helikopter... jak przyjechałem to właśnie startował. Pierwsze co pomyślałem, to że gość jest na wykończeniu... Straszne uczucie. I ci ludzie - stoją na drodze, robią zdjęcia, gapią się jakby to było jakieś show...
Policja pomiary robiła, zdjęcia, pełna dokumentacja więc teraz tylko pozostaje czekać na opinię biegłego i decyzję. Na pewno dam znać jak się czegoś dowiem. Tata dziś dzwonił do szpitala zapytać jak się ten gość czuje ale niestety informacji udzielają tylko rodzinie..



I ci ludzie - stoją na drodze, robią zdjęcia, gapią się jakby to było jakieś show... Właśnie zawsze mnie szlag jasny trafia, jak jest gdzieś wypadek i wszyscy zwalniają do 5km/h tylko po to, żeby zobaczyć czy komuś nie odcięło czasem głowy, lub czy nie ma gdzieś na poboczu zwłok staruszki. Zawsze wtedy trąbię na takich bałwanów, bo dopraowadzają tylko do kolejnych nieszczęść - robi się zator, ludzie zagapiają się i tracą czujność.
Ale to widocznie taki atawizm. Dla mnie niezrozumiały.
Najważniejsze, że wszyscy żyją!
A resztę się zrobi
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • b1a4banapl.xlx.pl